Dwa światy



Zeszły weekend spędziłam w pięknej miejscowości w górach, gdzie z innymi osobami z katolickiej wspólnoty modliłam się i szukałam Boga. Ostatnia środa, a raczej środowy wieczór minął z przyjaciółmi na piciu szampana nad Wisłą. A raczej dwóch szampanów. I piwa wcześniej. We wtorki spotykam się z moją mądrą terapeutką. Rozmawiamy o emocjach, potrzebach i relacjach.
Dzisiaj natomiast zajmuję się najpowierzchowniejszymi sprawami na świecie, czyli urządzam domowe spa, olejuję włosy, nakładam maseczki, robię zakupy i rozplanowuję finanse. A jutro idę na mszę do kościoła.

Chcę w ten sposób pokazać, że życie jest złożone, składa się z wielu spraw - od zupełnie materialnych, do bardzo głębokich, nawet mistycznych. Pisząc to, mam wrażenie, że to banał. Każdy to wie, każdy tak ma? Chyba jednak nie.

Niejednokrotnie ludzie negują niektóre sfery życia. Mówią: tego nie ma, nie istnieje, o czym ty gadasz. Albo: po co się tym zajmujesz, musisz to zostawić, musisz coś wybrać. Mam sporo znajomych, którzy nie wierzą w Boga, w nic nadprzyrodzonego. Traktują moje "chodzenie do kościoła" jako niegroźne hobby. Z drugiej strony wielu moich katolickich znajomych nie rozumie dlaczego mocno się maluję, czasem imprezuję, przecież to powierzchowne i niepotrzebne. Albo dlaczego chodzę do psycholożki, skoro wszystkie odpowiedzi mogłabym znaleźć w Biblii.

Podział na sacrum i profanum znany jest od wieków. Niezależnie czy za sferę sacrum uznamy Boga i duchowość, czy na przykład wysoką sztukę - chodzi o o samo. Ludziom wydaje się, że życie składa się z części wzniosłej, pięknej, uduchowionej oraz niskiej, marnej i niegodnej. Niektórzy na stałe umiejscawiają się w jednej z nich, inni przełączają się z jednej do drugiej jak za pomocą elektrycznego pstryczka, zależnie od potrzeb.

A ja się na taki podział nie zgadzam. Chcę wszystkie swoje części widzieć na raz, jako równie ważne. Potrzebuję jeść, spać, bawić się. Potrzebuję ludzi wokół, żeby się od nich uczyć, żeby z nimi być, żeby się razem śmiać. Potrzebuję fizycznej bliskości. Potrzebuję się rozwijać, uczyć i dorastać. Potrzebuję doświadczać, że jest coś jeszcze, Ktoś jeszcze, kto wszystko rozumie i wszystko ogarnia. I potrzebuję dobrze traktować swoje ciało, z wielką uwagą i troską, żeby w nim mieszkać jak najdłużej w pełni sił. Potrzebuję ładnie wyglądać. I tak się koło zamyka.

Nie wyłączę i nie zrezygnuję z żadnej rzeczy, najbardziej błahej, bo jest częścią mnie. Pomaga mi się rozwijać oraz lepiej rozumieć innych ludzi.

Komentarze

Prześlij komentarz