Pół roku temu, podczas pewnego rodzaju warsztatu, ktoś spytał mnie o moje największe marzenie. Zadaniem wyznaczonym na tym warsztacie było wybranie jednego ze swoich marzeń i spełnienie go w możliwie krótkim czasie. Myślę o tym od tych kilku miesięcy. Nie mam marzeń. Mam potrzeby, typu: nowe buty lub spodnie. Miewam zachcianki, które czasem realizuję, a czasem nie, jak nowy telefon który nabyłam, albo wypasiona lokówka, z której jednak zrezygnowałam. Mam plany, na przykład: zmienię pracę, zacznę więcej zarabiać i będzie mnie stać na własne mieszkanie. Których nota bene nie raz nie realizuję. Wydaje mi się, że ich spełnienie jest poza moim zasięgiem. Mam pewne pomysły, które wiążą się z taką samą liczbą plusów, jak i minusów. Na przykład samotna podróż w różne bardzo odległe miejsca - coś co jest zarówno fascynujące, jak i na tyle napawające lękiem, że nie zabieram się narazie za realizację, bo w sumie nie interesuje mnie to aż tak bardzo. Ale czy którąś z tych rzeczy można nazwa
- Pobierz link
- Inne aplikacje