wcale nie



Nie wiem, czy inni tak mają. Ja tak mam. Wyobcowanie.
Nieadekwatność i rozmowy przez szybę.

Gdy wszyscy się cieszą, mi zabraknie tego jednego impulsu by się zaśmiać. Tylko się uśmiechnę. Kurtuazyjnie.
Gdy zaangażowanie aż kipi. Wspólna sprawa, działanie. Tak bardzo chciałabym się włączyć. Ale jakoś mam wątpliwość, pytania. Stop.
I odwrotnie. Dla mnie największe i najpiękniejsze sprawy, a ludzie wzruszają ramionami.
Wydaje mi się że właśnie przeżywamy razem, coś ważnego; albo że chociaż jest dobrze i miło...
I nagle w trzydzieści sekund zostaję sama na pustym placu.
Sama.

Czasem znajduje się człowiek, który wydaje się wiedzieć, o czym do niego mówię.
Na wagę złota.
Jest!
A jednak nie.

Jakbym nie rozumiała zasad gry. Jakbym używała innej logiki. Jakbym nie należała do tego świata. Najgorzej.

Chcę Wam opowiedzieć o ogromnym i przytłaczającym poczuciu wyobcowania, które towarzyszy mi przez większość życia. Czasem mniej i rzadziej. A czasem bardzo mocno. Jakbym wylądowała na obcej planecie. Im bardziej wydaje mi się, że spotkałam kogoś kto rozumie mój język, tym boleśniej potem przekonuję się, że wcale nie.
Wcale nie.
wcale nie

Komentarze