Poradnik prezentowy 2017



Jeśli ktoś z Was śledzi mnie na instagramie, od dwóch tygodni słuchał o spotkaniu jakie moja wspólnota przygotowała dla kilku rodzin. W ostatni piątek można było nawet zobaczyć relację, niemal na żywo. Jej część jest jeszcze dostępna, jeśli wejdziecie na instagrama przez smartfona, o tu:



Ktoś napisał mi wiadomość, że bez sensu chwalę się, że komuś pomogliśmy, a nie zrobiliśmy nic wielkiego. I ja się zgadzam z tym komentarzem. Po pierwsze wielu ludzi i organizacji pomaga bardziej, zaopatruje potrzeby rodzin lepiej, jak choćby Szlachetna Paczka, albo pomaga regularnie, a nie tylko okazjonalnie. I to jest fakt. Prawdą jest też, że się chwalę. Nie, nie tym co zrobiłam, a ile przy okazji dostałam. Jaram się tym! Poznałam ludzi, którzy niewiele materialnie posiadają, ale są ze sobą bardzo blisko, pielęgnują więzi, wspierają się, rozmawiają. Zobaczyłam że naprawdę nie trzeba wielkiego nakładu sił, jeśli kilka osób działa zgodnie we wspólnym celu. I zrozumiałam, że najczęściej najlepszą rzeczą jaką można komuś dać, jest czas i zainteresowanie. Dałam tyle ile potrafiłam, a dostałam dużo więcej.

Ostatni tydzień przed świętami jest momentem, gdy mnóstwo ludzi gorączkowo wybiera prezenty dla bliskich. Internetowe poradniki "co kupić dla mamy, taty, męża, chłopaka" pękają w szwach od zdjęć, linków i przykładów. Galerie handlowe są przepełnione ludźmi nerwowo biegającymi od sklepu do sklepu i wybierającymi coś na ostatnią chwilę. Szczere mówiąc, nie planuję odwiedzać żadnej z nich do wiosny, aż się nie skończą zimowe wyprzedaże. Jestem chora od tych tłumów i nadmiaru bodźców.

Jeśli miałabym stworzyć dla Was poradnik prezentowy, to... powiedziałabym: naprawdę nie znasz swoich bliskich, nie wiesz co lubią i co sprawi im przyjemność? Gdybyś chciała podarować coś mi, to zawsze dobrym wyborem będą kolczyki, książki i ładne notatniki. Ostatnio kręcą mnie też ogrody w szklanych słojach, jednak chyba wolałabym taki zrobić sama lub z kimś, niż dostać gotowca.



No ale niestety nie o mnie tu chodzi tym razem ;) Za kilka dni zbiorowo będziemy czynić postanowienia noworoczne. Może dobrym będzie poznanie swojej rodziny i znajomych na tyle, by za rok wiedzieć bez kłopotu, co sprawi im radość?

Patrząc jednak na to, co robi na ludziach największe wrażenie, czego najbardziej są głodni, czego dziś w świecie najbardziej brakuje, czego ja sama potrzebuję najmocniej, mam jeden pomysł - podaruj komuś czas. Pół dnia, w którym komuś potowarzyszysz. Możecie razem sprzątać, gotować, spacerować, kupować, jeść lub cokolwiek innego. Tylko niech to czynności będą przy okazji bycia, a nie odwrotnie. Jak nie masz połowy dnia, podaruj ile możesz, chociaż godzinę. Taką w której się skupisz, wsłuchasz, nie będziesz odwracać wzroku, zmieniać tematu. Niektórzy ludzie nie potrafią tak od razu mówić o ważnych dla siebie rzeczach, paplają o polityce albo sąsiadach. Słuchaniem i dobrymi pytaniami naprawdę można pomóc. Albo powiedzieć o sobie coś prawdziwego, żeby wyszli ze skorupki. Można też słuchać, właśnie tych opowieści o innych ludziach. Bo i za nimi kryją się czyjeś poglądy, obawy, czyjeś specyficzne spojrzenie na świat.

Ja już dostałam swój prezent. Wczoraj - sześć godzin bycia i słuchania. Podzielone kilka smutków, a do tego duża dawka śmiechu i beztroski. Czas mijał jak mgnienie oka, ale wspólne bycie naładowało mi akumulatory na wiele dni. Jestem taka wdzięczna za osoby, które znają moje największe wady, a wcale mnie nie skreślają, tylko wydobywają ze mnie to co najlepsze. Taka wdzięczna, że niewiele więcej mi już potrzeba.

Komentarze