Oswajanie dzikich lwów w trzech krokach

foto z Pinteresta

Pamiętam swoją pierwszą wizytę w studio tatuażu. Właściwie drugą, bo za pierwszym razem wpadłam tylko na chwilę - porozmawiać o projekcie i zarezerwować termin. Ale to był TEN dzień. Siedziałam w poczekalni podekscytowana, przejęta i zestresowana. Razem ze mną siedziało dwóch kolesi, każdy z nosem w smartfonie. Zero rozmów, słychać tylko muzykę z głośników.



Pamiętam też, jak kiedyś palnęłam jakąś gafę wobec kogoś. I parę dni później stałam z tym człowiekiem, nieudolnie próbując ukryć zawstydzenie pod zwykłą rozmową.

Albo wtedy gdy coś komuś obiecałam przynieść czy załatwić, ale całkiem wyleciało mi to z głowy. Przypomniałam sobie o tej obietnicy duużo później, dawno po czasie. I zupełnie nie wiedziałam jak się zachować. W efekcie unikałam tej osoby przez jakiś czas.

I jeszcze: zadeklarowałam pomoc w pewnym projekcie, a po czasie uznałam, że nie dam rady tego zrobić. Zabraknie mi czasu, nie jestem dostatecznie przygotowana itd. Zostawiłam organizatora na lodzie, oczywiście poradził sobie jakoś, ale ja po prostu zerwałam z nim kontakt.

Co łączy te cztery sytuacje? W każdej z nich przeżywałam jakieś trudne uczucia: strach, zażenowanie, wstyd i nie miałam pojęcia jak z tego wybrnąć. Uznałam że najlepiej jest przeczekać, odwrócić uwagę, lub udawać że nic się nie stało, przemilczeć. Ktoś powie: zawracanie głowy, ważne że działa. I może tak jest, gdy chodzi o drobne sprawy, małe gafy, niewielkie stresy. Ale czasem stresy są większe, albo naprawdę kogoś zranimy, przeżywamy to i tym bardziej nie wiemy jak się zachować.


Chcę Wam dzisiaj napisać o tym, jak można oswajać potwory - czyli trudne sytuacje, z którymi nie wiadomo co zrobić. Punkty do zastosowania po kolei, a nie wybiórczo :)

1. Po pierwsze można mówić. Możesz komuś powiedzieć: wstydzę się tego co zrobiłam.
Albo: boję się że uznasz mnie za głupią.
Albo: jest mi głupio że zawaliłam i nie wiem jak mam teraz z tobą gadać.
Albo: martwię się, że już nie zechcesz nic ze mną planować.
Albo: przykro mi, ale ta sytuacja mnie przerosła.

Tak, wiem. Dla mnie też kiedyś takie zdania były ostatnią rzeczą na którą bym się zdobyła.
- bo nie wiedziałam co czuję i nie umiałam tego nazwać
- bo myślałam że odsłanianie swoich uczuć jest wstydliwe i nie powinno się tego robić
- myślałam że od szczerości się umiera (no prawie!)

2. Można zadawać pytania.
Czy tobie też jest tak głupio jak mi teraz?
Czy byłaś już w takiej sytuacji?
Jak bardzo jesteś na mnie zły?
Co mogę zrobić żebyś dał mi szansę następnym razem?

To mi się kiedyś wydawało niedorzeczne. Byłam zbyt skupiona na sobie i mocno przekonana o tym, że ta druga osoba i tak już uważa mnie za idiotkę. Tymczasem pytania pozwalają rozładować atmosferę i dużo lepiej się nawzajem rozumieć.

3. Bazując na zdaniach które wynikną z 1 i 2 punktu, można prowadzić dalej luźną rozmowę.
- rozmawiać o gafach jakie przydarzyły nam się w odległej przeszłości i teraz można się już z nich swobodnie śmiać
- mówić o podobnych akcjach z filmów lub zasłyszanych historiach
- mówić o możliwych rozwiązaniach trudności
- planować dalsze działania

Nie jestem jeszcze czempionem, ale odkąd staram się w ten sposób podchodzić do problematycznych  sytuacji, zauważam że... problematycznych sytuacji jest coraz mniej. W końcu o wszystkim da się pogadać.

I ważna uwaga na koniec: jeśli boisz się, że rozmowa może przybrać nieoczekiwany obrót, miej w zanadrzu następujące zdania:

Nie wiem, co ci na to odpowiedzieć.
Muszę się nad tym dłużej zastanowić.
Wróćmy do tego tematu na jakiś czas.

Nie boli! I działa :)

Na koniec opowiem Wam, jak wyglądała moja kolejna wizyta w studio tatuażu.
Najpierw w poczekalni siedział ze mną jeden spięty chłopak. Też byłam spięta, ale spytałam go o wzór jaki sobie zaprojektował, a potem: co to dla niego znaczy. Trochę mi poopowiadał i zrobiło się milej.
Później do poczekalni przyszła jeszcze dziewczyna w milionie kolczyków i facet o kulach. Znów panowała cisza.
Spytałam chłopaka, czy się stresuje, bo ja trochę tak.
Odpowiedział, że owszem, bo teraz tatuuje dość wrażliwe miejsce na skórze, a w ogóle to się nie wyspał.
Dziewczyna powiedziała, że ona tylko wygląda na twardzielkę, a tak naprawdę to zawsze ma taką samą panikę na widok igły.
Na co facet o kulach: że on tam nie tylko wygląda, ale i jest twardzielem.
Ludzie zaczęli się śmiać i rozmawiać.

A ja sobie myślę, że każdą chwilę można przeżyć na dwa sposoby: bylejak, albo dobrze.

Komentarze