jeszcze ci nie wybaczyłam



"Wprawdzie poczułam się zraniona, ale nie ma już o czym mówić."
"Nic się nie stało."
"Rozumiem, że nie chciałaś źle."
"Na pewno się starałaś i miałaś dobre intencje, tylko ci nie wyszło. Zdarza się."
"Nie ma sprawy. Zapomnijmy o tym."

Ile razy w życiu powtórzyłaś takie zdania? Owszem, ktoś zachował się kiepsko, wyrządził Ci mniejszą albo większą krzywdę, ale Ty nie chcesz już roztrząsać. Chcesz żeby było między Wami dobrze, żeby było okej. Chcesz zgody, czy to źle?


Czytałam ostatnio artykuł, w którym autor użył sformułowania "przedwczesne wybaczenie". Bardzo mnie to poruszyło i skłoniło do zastanowienia. Co to znaczy wybaczyć komuś za wcześnie? To nie jest tak, że trzeba rach-ciach jak najszybciej wszystko załatwić?

Gdy byłam dzieckiem, uczono mnie, że konflikty należy za wszelką cenę łagodzić. Owszem potrafiłam bronić swoich racji, odpyskować i pokłócić się, ale mimo to wierzyłam, że lepiej jest zachować neutralny spokój. Lepiej nie zaogniać sytuacji. Lepiej zawsze wyciągać rękę do zgody. Ileż to razy słyszałam: "ty bądź tą mądrzejszą i zrób pierwszy krok". Wbrew swojej złości, urazie albo poczuciu krzywdy. Zgoda jest najważniejsza. Tak się nauczyłam i tak samo postępowałam w dorosłym życiu. Ktoś mnie zranił do żywego, a ja sobie tłumaczyłam, że na pewno nie chciał, że to tylko tak głupio zabrzmiało. Nie ma co stroić fochów. Po prostu to przełknę i nie będę o tym myśleć. I nie myślałam. Wszystko było jak dawniej, tylko jakoś dystans do człowieka większy i większa nieufność. Za każdym razem, gdy mówisz "nie ma sprawy", mur w Twoim sercu rośnie. Niezauważenie, cegiełka po cegiełce.

Czy zgoda jest najważniejsza? Nie. Jest cenna, ale najważniejsze jest Twoje serce.

Nie chodzi o to, żeby pielęgnować urazy. Nie chodzi o rozpamiętywanie i takie rozdrapywanie ran które nie przynosi uzdrowienia. Nie karm swojej krzywdy, ale ją zaakceptuj. Przyznaj sobie do niej prawo. Jeśli coś Cię boli, to po prostu Cię boli, na nic się zda zagłuszanie lub zakłamywanie rzeczywistości.

Niektórzy mówią, że do wybaczenia trzeba czasu i częściowo jest to prawda. Ale sam czas nie wystarczy. Co więcej: jeśli ktoś mnie skrzywdził i po prostu sobie czeka, aż mi przejdzie, nie jest gotów rozmawiać, to jest to tylko kolejny ze sposobów lekceważenia. Na zasadzie: zrobiłam co zrobiłam, radź sobie z tym sama, ja tu zaczekam aż załatwisz problem. Wraz z upływem czasu bolączka może się zabliźni, ale nie wyleczy.

Co w takim razie można zrobić? Można podjąć decyzję, że ta sytuacja nie zatruje mojego serca bardziej niż już to zrobiła. W praktyce:
  • Chronię siebie. Nie narażam się na dalsze słuchanie raniących słów, nie stawiam siebie w niezręcznych sytuacjach.
  • Nie planuję odwetu, nie robię na złość i nie odgrywam się. 
  • Daję sobie miejsce na przeżywanie uczuć, nawet najtrudniejszych: wściekłości, niechęci, zawodu i innych.
  • Realnie oceniam straty. Nieraz przykrość wyrządzona przez jednego człowieka sprawia, że przenosimy to na innych ludzi, przestajemy im ufać, jesteśmy podejrzliwi. Czasami złość lub frustrację wyładowujemy na innych. Warto widzieć, co skąd się w nas bierze.
Następny etap to próba komunikacji. Wyznanie komuś jak się poczułam, co we mnie zrobiło czyjeś zachowanie albo słowo. W sytuacjach mniejszego kalibru i gdy drugiej stronie też zależy na rozmowie, gdy sama też stara się rozumieć i pracować nad relacją, tutaj następuje zgoda. Taka cenna, bo nie przyklepana na siłę i na szybko, ale wypracowana, dająca widok na lepsze rozumienie się w przyszłości.

Niedawno miałam taką sytuację z kimś, kogo nazywam przyjacielem. Poczułam się opuszczona w najtrudniejszym życiowym momencie i miałam o to duży żal. Przeszłam przez te stadia: rozżalenia, złości, chęci zemszczenia się, potem chęci chłodnego odcięcia. Pierwsza rozmowa była nieudaną próbą pogodzenia się. Nie dość że nie pomogło, to jeszcze usłyszałam, że to zachowanie było odwetem za coś, co ja zrobiłam wcześniej. Dopiero po paru dniach, gdy burzliwe emocje wyparowały, gdy zaczęłam rozumieć i siebie i drugą stronę, mogliśmy porozmawiać jeszcze raz. 

- Bardzo mnie to zabolało bo jesteś kimś bardzo ważnym. Wiem że czasem zachowuję się idiotycznie i przepraszam.

- Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chcę cię ranić. Wiem, że trzeba było zachował się inaczej i przepraszam.

I właśnie o to chodzi w godzeniu się, o takie samo zobaczenie siebie i drugiego człowieka, naszych potrzeb, słabości, nieudanych prób i chęci naprawienia tego co się popsuło.

W sytuacjach dużego kalibru i gdy druga strona nie potrafi rozmawiać, wszystko rozkłada się w czasie, często długim. Życie przynosi rozmaite okazje do konfrontacji, Ty starasz się chronić, starasz się nie mścić, pracujesz na swoich uczuciach, wyciągasz wnioski. Możesz czuć się zmęczona tym, że rana jest ciągle otwarta, że chciałabyś spokoju a ciągle nie ma go na horyzoncie. Nie powiem Ci co jest dalej, bo jeszcze tego nie wiem. Po prostu wierzę, że uzdrowienie rany, jest ważniejsze niż jej powierzchowne zabliźnienie. Dlatego jeszcze nie wybaczyłam.

Komentarze